sobota, 21 czerwca 2014

egzystencjalne obiadki.


     siedze i czytam jakieś głupotki na internecie zastanawiając się czy iść już gotować obiad. dzisiaj pełnie rolę pani domu: muszę posprzątać i ugotować pyszny obiadek xD mój mężczyzna siedzi na tarasie i sie uczy angielskiego. no i dobrze. język to podstawa tym bardziej jeśli chce sie kiedyś go używać. 

     po wczorajszym wieczorze z moimi ziomkami uświadomiłam sobie, że bardzo tęsknie za dawnymi czasami- czasami liceum i za moimi przyjaciółmi. tak bardzo sie od siebie oddaliliśmy, że nie wiemy nawet na bieżąco co się u nas dzieje.. jednak odległość potrafi przytłoczyć i wszystko zmienić. nie wiem kiedy to wróci do normy, czy w ogóle wróci, czy już zawsze będzie tak jak teraz, nie daj Boże będzie jeszcze gorzej. ciągłe zabieganie, brak czasu są przyczyną tego poróżnienia przez które nawet najszczęśliwszy człowiek może złapać doła i stracić chęci do czegokolwiek.
coraz częściej mam ochotę ubrać babciowy sweter, nakryć się kocem i powiedzieć: dosyć, stop nie ma mnie dla nikogo. po czym zaszyć się w zaciszu pokoju, włączyć muzykę i egzystować z nią sam na sam nie myśląc o niczym..




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz