Tak głośno pisałam o tym by nie marzyć, by nie wierzyć w coś co nie dzieje się na prawdę, a tak bardzo się do tego nie ustosunkowała. Tak. Wierzyłam, marzyłam i co? I bańka prysła, jak zawsze..
Czemu więc po tylu rozczarowaniach nadal to tak bardzo boli? Bo nadzieja i wiara maczają w tym paluchy! Przestawiają człowiekowi klocki w główce przez co człowiek ciągle się oszukuje i dąży donikąd, dąży po nieznane i nierealne. Tak samo ja. Odpłynęłam, puściłam wodze wyobraźni i własnie godzinę temu dostałam w za to w łeb. Dostałam w łeb OBUCHEM potwornie ciężkim. I teraz będę długo dochodzić do siebie. Wstrząśnienie psychiki - tak bym to mogła nazwać. No, ale nic.. Łudzę się na razie, że jutro zdam fizykę. Pomimo, że chęci do nauki poszły na imprezę i prędko nie wrócą ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz